Kolej Transsyberyjska – mity i stereotypy
Wokół podróży Koleją Transsyberyjską narosło wiele mitów oraz stereotypów, które mniej lub bardziej wypaczają obraz rzeczywistości. W tym artykule postaram się zebrać te najczęściej powtarzające się powszechne wyobrażenia o Kolei Transsyberyjskiej, które nie do końca lub nie zawsze okazują się prawdziwe.
Materiał dostępny jest również jako film na YouTube:
1. W pociągu wódka leje się strumieniami
To jeden z najbardziej rozpowszechnionych mitów. Zapewne jest to także przykład myślenia życzeniowego wielu planujących przejazd koleją po Rosji oraz projekcja utrwalonego stereotypu pt. „Rosjanie dużo piją”. Według tego mitu wielodniowa podróż przez Syberię i Daleki Wschód ma zamieniać się w nieustanną libację alkoholową całego wagonu. Każdy częstuje, nikt nie odmawia, a ktoś przygrywa całemu towarzystwu na akordeonie. Panuje swojska atmosfera ludowego festynu, który przerywany jest jedynie w trakcie dłuższych postojów wykorzystywanych do uzupełnienia zapasów.
RZECZYWISTOŚĆ: Spożywanie alkoholu poza wagonem restauracyjnym jest wzbronione. Wbrew pozorom, nie jest to tylko oficjalny przepis zapisany gdzieś w nikomu nie znanym regulaminie. Próba rozkręcenia hucznej zakrapianej imprezy z naszej strony nie skończy się raczej przyłączeniem się do nas współpasażerów, a prawdopodobnie ich negatywną reakcją. Wcześniej niż sami pasażerowie zainterweniować może opiekun wagonu (najczęściej pani opiekunka zwana prowadnicą). Ponadto, po składzie dość często spacerują funkcjonariusze rosyjskiego odpowiednika Służby Ochrony Kolei, a nawet regularna Policja.
Nie oznacza to, że za otwarcie piwa czy wypicie drinka zostaniemy wyrzuceni z wagonu. Rzecz w tym, by nie robić tego ostentacyjnie i głośno, o co niestety jest łatwo podróżując większą grupą. Pamiętajmy, że dla większości naszych współpasażerów podróż szlakiem transsyberyjskim to nie „przygoda życia”, ale przykra konieczność wynikająca z mieszkania w ogromnym kraju.
2. W wagonie wszyscy się znają i nawiązują się wspaniałe znajomości
Ten mit wiąże się, a nawet wynika z mitu pierwszego. Bo przecież alkohol sprzyja otwieraniu się na innych i nawiązywaniu znajomości. W efekcie po kilku godzinach wspólnej podróży znamy całą historię życia Saszy z łóżka naprzeciwko, wiemy, że dziadek Jury, który ma miejsce nad nami zdobywał Berlin, a nasza bezpośrednia sąsiadka Nadia jedzie na kolejny semestr studiów w Nowosybirsku. Również prowadnica kojarzy „swoich” pasażerów pozwalając sobie na dołączanie do długich rozmów i dyskusji pomiędzy nimi.
RZECZYWISTOŚĆ: Jasne jest, że można trafić na różnych współpasażerów – mniej lub bardziej towarzyskich i rozgadanych. Jednak z reguły obcy sobie pasażerowie nawiązują kontakt sporadyczny i nietrwały, podróżując raczej zamknięci we własnym świecie książek, krzyżówek, smarfonów czy zamyślenia. Jeżeli zaś nasza znajomość rosyjskiego nie wykracza poza podstawowe zwroty z poziomu A2, to raczej nie liczmy na nawiązanie dłuższych rozmów i znajomości. „Paliwa” do rozmowy wystarczy na 5 minut pochwalenia się, że pochodzi się z Polski i przebywa się w Rosji pierwszy raz. Zaś znalezienie towarzysza rozmowy z komunikatywnym angielskim lub innym obcym językiem będzie sporym szczęściem.
3. W wagonie śmierdzi, jest duszno, gorąco i nikt się nie myje
Taki obraz przedstawiany był w wielu relacjach z podróży Transsibem w latach 90. i wczesnych 00. Potworna duchota spowodowana brakiem efektywnej wentylacji i kilkudziesięcioma osobami zamkniętymi w niewielkiej przestrzeni. Temperatura powyżej 30 stopni zarówno w zimie, jak i w lecie jako wynik braku klimatyzacji. Wreszcie, kwestie higieny i trudności w jej utrzymaniu. W wagonie brakowało wody, z której i tak niechętnie korzystano, a o prysznicach nikt nawet nie myślał.
RZECZYWISTOŚĆ: Standard podróży po rosyjskich szerokich torach zdecydowanie poprawia się. Z każdym rokiem przybywa zmodernizowanych i nowych wagonów we wszystkich klasach. Posiadają one działającą klimatyzację i toalety z zamkniętym obiegiem. Co warte odnotowania i pochwalenia, w momencie zakupu biletu widzimy, czy dany wagon posiada klimatyzację i tzw. biotoaletę – więcej o tym jak taki wagon rozpoznać piszę tutaj
Na wiele przejazdów po całej Rosji problemów z zaopatrzeniem wagonu w wodę doświadczałem bardzo rzadko. Najczęściej nie ma problemu nawet z wodą ciepłą.
Nie wszyscy wiedzą, że w większości pociągów istnieje możliwość wzięcia normalnego prysznica. Są one dostępne w tzw. wagonie sztabowym, który zajmuje naczelnik pociągu, mechanicy, są w nim też przewidziane miejsca dla inwalidów i wojskowych oraz policji. Informacji o możliwości wzięcia prysznica udzieli nam prowadnica. Ponadto w najnowszych wagonach plackartnych, które dopiero zaczynają wchodzić do użytku, każdy wagon posiada obok toalet także i prysznic. Zatem za kilka-kilkanaście lat problem zachowania higieny w trakcie wielodniowej podróży pociągiem po Rosji prawdopodobnie zniknie zupełnie.
4. W „plackarcie” podróżują sami miejscowi
Wagon klasy trzeciej typu „plackarta” jest najtańszym i najbardziej oczywistym wyborem dla osób, które chcą przejechać z punktu A do B wydając na to jak najmniej pieniędzy. Rosjanie, jak już wspomniałem w punkcie 1., nie przeżywają w Transsibie „przygody życia”. Wybierają kilkudniową podróż pociągiem, bo zwyczajnie nie stać ich na kupno biletu lotniczego na analogicznej trasie. Zaś przejazd wyższymi klasami (o poszczególnych rodzajach wagonów szerzej w tym miejscu) często kosztuje więcej niż samolot. Zatem „plackartę” zapełniają miejscowi, a wagony typu „CB” i „kupe” zajmują głównie bogaci niemieccy emeryci.
RZECZYWISTOŚĆ: Nie zdziwmy się, jeśli w sezonie letnim znaczną część naszego wagonu plackartnego zajmować będą turyści. W końcu każdemu podróżującemu magistralą transsyberyjską radzi się, by przynajmniej jeden odcinek podróży pokonał najniższą klasą. Z drugiej strony, w wagonach wyższych klas z pewnością nie zabraknie Rosjan. Niektórzy wybierają zamykane przedziały kierując się bezpieczeństwem. Innych stać byłoby na samolot, ale boją się nim latać, w związku z czym wybierają bardziej komfortową klasę pociągu.
5. Na postojach można kupić domowe jedzenie od „babuszek”
Dłuższa przerwa w podróży zawsze oznacza wyjście na peron, na którym czekają już miejscowe kobiety zwane „babuszkami” (nie zawsze są w podeszłym wieku, ale takie określenie przylgnęło). Sprzedają one domowe jedzenie, które przed przyjazdem pociągu same przygotowały. Kotlety, udka z kurczaka, warieniki (pierogi), pielmieni (czyli nasze uszka), bliżej Bajkału ryba przyrządzona na różne sposoby.
RZECZYWISTOŚĆ: Już od 2011 roku nieregulowany handel peronowy jest oficjalnie zakazany przez regulamin RŻD. W coraz większej ilości miejsc ów regulamin jest egzekwowany i babuszki stacja po stacji znikają z krajobrazów rosyjskiej kolei. Trudno dziwić się polityce władz kolei – każdy pasażer zaopatrujący się „poza systemem” u babuszki, to jeden klient mniej w wagonie restauracyjnym lub w koncesjonowanym sklepiku peronowym.
Babuszki są jeszcze gdzieniegdzie spotykane i jeśli zauważymy je w trakcie postoju – szczerze polecam zakupy u nich! Jednak planując nasze wyżywienie w trasie nie możemy już, niestety, polegać na domowym jedzeniu dostępnym bezpośrednio od lokalnych mieszkańców.
6. „Kolej Transsyberyjska” to osobna kategoria pociągów
Jest to może rzadziej powtarzany i mniej istotny mit, ale spotkałem się z nim już kilkukrotnie. Dla niektórych „kolej transsyberyjska” to osobna linia kolejowa, wyjęta z sieci innych dróg żelaznych Rosji i traktowana w jakiś wyjątkowy sposób. Wynika to z niezrozumienia i braku wiedzy historycznej na temat tego, czym w istocie rzeczy był ambitny projekt pod nazwą „magistrala transsyberyjska”.
RZECZYWISTOŚĆ: To, co rozumiano pod pojęciem „Kolej Transsyberyjska” zmieniało się kilkukrotnie. Pierwotna linia wybudowana była z Władywostoku bardziej na zachód niż na północ i przebiegała przez dzisiejsze Chiny. Również inaczej był rozwiązany transport w okolicach Bajkału – początkowo nie istniał tor obiegający jezioro. Wreszcie, w części europejskiej nie budowano od samej Moskwy, a od leżącego już za Uralem Czelabińska. Więcej o historii i istocie Transsibu opowiadam w swojej prelekcji.
Pociągi kursujące magistralą transsyberyjską są regularnymi połączeniami narodowego przewoźnika RŻD. Niewiele z nich kursuje dziś historycznym wariantem przez Czelabińsk. Nie wszystkie też pokonują całą trasę z Moskwy do Władywostoku – część kończy bieg np. w Nowosybirsku, a inne rozpoczynają bieg np. w Czycie. Są wreszcie pociągi, które tylko na chwilę wjeżdżają na tory budowanego na przełomie XIX i XX wieku Transsibu wioząc pasażerów z miast na Uralu nad Morze Czarne.
7. W wagonach brakuje gniazdek elektrycznych
W wielu miejscach w internecie czytałem porady, by w podróż koleją transsyberyjską zapakować listwę zasilającą lub przedłużacz oraz nastawić się na długie kolejki chętnych do skorzystania z jedynego dostępnego w wagonie gniazdka elektrycznego. Radzono również, by próbować utrzymywać dobre relacje z prowadnicą, która może być skłonna do użyczenia dodatkowego gniazdka znajdującego się w jej przedziale.
RZECZYWISTOŚĆ: Tu również obraz rosyjskich kolei w roku 2021 bardzo różni się choćby od tego z 2011 roku. Obecnie standardem jest indywidualne gniazdko 220V dostępne dla każdego pasażera. Co więcej, coraz częściej w wagonach pojawiają się gniazdka USB, za pomocą których również naładujemy większość naszych urządzeń elektronicznych. Tym niemniej, wciąż warto wziąć ze sobą pojemny powerbank. Może się zdarzyć, że gniazdko będzie uszkodzone lub zajdzie potrzeba jednoczesnego ładowania kilku urządzeń.
8. Pociągi kursują według czasu moskiewskiego i są zawsze punktualne
Pierwsza część powyższego zdania była prawdą do końca lipca 2018 roku. Stąd jest ona obecna w starszych relacjach z podróży i przewodnikach po Rosji. W tamtym okresie rzeczywiście, pociągi dalekobieżne były zapowiadane według czasu moskiewskiego, zaś podmiejskie – zgodnie z lokalną strefą czasową. Takie rozwiązanie ułatwiało zarządzanie pociągami z punktu widzenia moskiewskiej centrali, natomiast dla pasażerów oznaczało ryzyko pomyłki przy planowaniu podróży i konieczność kontrolowania dwóch stref czasowych.
RZECZYWISTOŚĆ: Od blisko trzech lat wszystkie połączenia, zarówno podmiejskie, jak i dalekobieżne, odjeżdżają ze stacji według czasu lokalnego. Nie musimy więc odtąd będąc we Władywostoku martwić się o to, która godzina jest w Moskwie.
Spotkać się można również z powszechną opinią o punktualności składów kursujących magistralą transsyberyjską. Generalnie można przyjąć, że rosyjska kolej jest punktualna, choć opóźnienia, naturalnie, zdarzają się. Bardzo często, by je zmniejszyć skraca się czas postoju na poszczególnych stacjach (z np. 60 minut do 25). Zatem jadąc opóźnionym pociągiem upewniajmy się u prowadnicy przy wyjściu na peron o faktycznej długości postoju.
Dziękuję za przeczytanie artykułu. Zapraszam do komentowania go i dzielenia się własnymi spostrzeżeniami na temat podróży rosyjskimi kolejami. Być może jest coś, co Państwa zaskoczyło (na plus lub na minus), a czego ja nie uwzględniłem w powyższym tekście 🙂
5 komentarzy
zibik
robisz świetną robotę, dużo jeżdziłem kolejami w latach 1985-90 …. fajnie było, kolorowo i wręcz folklorystycznie
Jarek
Super dzięki. Może organizujesz takie wyjazdy. Jeżeli tak daj znać. Może nie jest to skomplikowane. Ale trzeba mieć sporo czasu na logistykę. Pozdrawiam.
Ola
Marzę o takiej podróży,ale tkwiłam wyobraźnią o niej w przedstawionych stereotypach.Lżej mi się zrobiło.Dzięki za przejrzystość i obudzenie uśpionej motywacji.
Wiesław
Krótko zwięźle i konkretnie. Pozdrawiam
Sebastian
Super praktyczne informacje, rozwiewające kilka krążących mitów